Zostać ofiarą mody na biegi górskie, to jak wygrana na loterii – dodatkowo nieopodatkowana. To jak odkrycie się na nowo, odkrycie się na nowe doświadczenia gdzie słowo „ofiara” traci sens. Dlaczego tak to ująłem? Ponieważ ta dyscyplina sportowa rozwija się prężniej niż boom na każdy inny sport zdolny postawić w jednej linii wyczynowców oraz amatorów. Niezależnie od niepewnej sytuacji międzynarodowej, biegi górskie nie straciły werwy. Pokochaliśmy ten prosty sport będący kwintesencją gór, ruchu, rywalizacji z samym sobą przede wszystkim oraz możliwością obcowania z naturą.
Już nie tylko ilość, ale jakość zawodów w tej dyscyplinie rośnie, a wraz z nią ranga. Ranga uszlachetnia jeszcze jakość, a my, skromni biegacze mamy w końcu solidne zawody. Takie, w których bierze się udział z czystą świadomością wyboru, bo zadanie jakie przed sobą stawiamy jest niebanalne. Z marszu nie ma sensu się szarpać o przetrwanie – do tych zawodów należy trenować z wizją i zaangażowaniem!
Mamy to! Mamy zawody z klasą. Wyzwanie konkretne. Solidny sprawdzian formy. Rywalizacja na poziomie. Przed Państwem 2xBabia Góra SkyRace®. Do pokonania 20 km z przewyższeniem +1730 m/-1730 m. Trasa posiada certyfikat International Skyrunning Federation. Bieg odbędzie się 12 czerwca 2021 r. w ramach Ultramaratonu Babia Góra.
Skoro federacja „biegania w chmurach” objęła pod swoje skrzydła te zawody, to znaczy, że mamy do czynienia z konkretnym wyzwaniem. Jest tak nie bez kozery. Dystans pomnożony przez „piony”, razy trudność technicznego terenu oraz specyfika głównego aktora – Diablak, równa się solidny europejski Skyrace.
Analizując trasę zawodów, dochodzę do pewnych istotnych wniosków, które są zarazem wskazówkami. Po pierwsze, będziemy wbiegać na szczyt dwa razy, co oznacza że, będziemy też z niego zbiegać dwukrotnie. Po drodze zaliczymy Małą Babią Górę. Dodam, że w biegach górskich nie jest sztuką tylko zdobyć szczyt, sztuką jest umiejętność zbiegania, zwłaszcza po trudnym technicznie terenie. Podwójne zaliczenie Diablaka zapiecze nogi wbijając na licznik GPS ponad 1700 metrów w pionie pod górę. Biorąc pod uwagę stosunkowo krótki dystans biegu oraz bardzo wymagający początek trasy, z perspektywy obieganego zawodnika należy wnioskować: będzie przyjemnie bolało. Sama Babia Góra charakteryzuje się kapryśnością. Niezłomną jej domeną jest zmiana. Jak to w górach – pogoda szybko się zmienia, tak na Babiej Górze zmienia się jeszcze szybciej. Tutaj uwaga dla osób, które nie poznały jeszcze tych rejonów: bądźcie gotowi na wszystko. Piekące słońce, ulewę, grad, ciszę czy hałaśliwy porywisty wiatr.
Co to jest w sumie 20 kilometrów? Krótka piłka – odpowie ultras. Nie nie, tu nie będzie tak łatwo. Liczby liczbami, ale warto zwrócić uwagę na jakość terenu po którym przyjdzie się ścigać. Myślę, że atrakcyjna ściółka Beskidu Żywieckiego dominująca u podnóża góry gaśnie w cieniu głazów, skał i kamieni z których „usypano” szczyt. Kamienne schody będziemy pokonywać w górę oraz w dół. Trochę wytchnienia złapiemy przy schronisku Markowe Szczawiny, bo to tam będzie ulokowany jedyny punkt odżywczy. Zawodnicy lubujący płaskie momenty też będą mieli swoje „5 minut”. Jeśli nie zrobi na nas wrażenia pierwsze szczytowanie, czyli około 4,5 km od startu, to druga próba charakteru wyleje nam na głowę esencję tych szalonych rejonów Babiej Góry – drugi wybieg na szczyt, tym razem szlakiem zwanym Perć Akademików. Będzie naprawdę stromo.
W żargonie górali trzeba dodać, że zbiegi „zabiją czwórki”. Kto doświadczył ten wie, jak biega się, a w zasadzie porusza się z tak obolałymi nogami. Ale co tam, lubimy się męczyć i testować swój charakter też w taki sposób. Umiejętność balansowania ciałem, skoczność, zwinność stawu skokowego, obuwie i w końcu siła tkanek, wytyczą jakość naszego zbiegania. Czy będziemy pełznąć ze strachem w sercu trzymając się głazów czy aktywnie skakać zwinnie jak kozica – tego nikt nie wie, ponieważ pogoda będzie stawiać warunki. Jeśli nawet na nizinach będzie stosunkowo ładnie, tak u góry może być zupełnie inaczej. Rozsądek biegaczu, rozsądek! Zabierz go ze sobą jako wyposażenie obowiązkowe. Poza kurtką, rękawiczkami, czapką, telefonem czy folią NRC – weź ze sobą rozsądek. Jeśli to co napisałem powyżej wydaje się przerażające lub śmieszne – ile ludzi tyle punktów widzenia, tak wiedz, że bywało na Babiej też odwrotnie. Deszcz poniżej, a na szczycie, ponad chmurami piękna pogoda, świetne warunki bez wiatru – co jest rzadkością gdyż na jałowej grani potrafi wiać z ogromnym naciskiem i prędkością.
Reasumując: wyniki są nie do przewidzenia na tego typu wyścigach. Oto jeden z wielu powodów dla których warto przystąpić do rywalizacji na tych zawodach – będą one niepowtarzalne. Myślę, że taka okazja trafia się tylko raz na czas. Zakładając, że organizator ma do dyspozycji tylko 250 miejsc, warto, naprawdę warto zmierzyć się ze Skyrunningową odsłoną biegania w Polsce. Zawody dla prawdziwych koneserów, prawdziwych biegów górskich. Ja się szykuję. Szykuję się na najgorsze i trenuję solidnie z jednoczesną myślą o najlepszym.
Tekst: Dariusz Marek